Często zadawano mi pytanie: „Dlaczego przyznałeś się do depresji, co więcej – zgodziłeś się być ambasadorem kampanii „Twarze depresji. Nie oceniam. Akceptuję.”?”.

Odpowiedź jest prosta: dlatego, że dopadła mnie ta choroba. I po pewnym czasie spostrzegłem, że dla wielu ludzi jest to choroba wstydliwa. Nikt nie ukrywa, że idzie do szpitala, bo mają mu ciąć żołądek, czy składać złamane kości, ale iść do szpitala psychiatrycznego, to już nie wypada. Lepiej ukrywać, nikomu nic nie mówić, cicho-sza! I cierpieć w samotności…

Otóż – nie! Depresji nie powinno się chować w czterech ścianach. Trzeba o niej mówić, a już dobrze usłyszeć, że cierpią na nią ludzie znani.To poprawia samopoczucie: patrz, nie tylko ja, ale też ten znany aktor, sportowiec, czy dziennikarz. Jeśli on się nie wstydzi, to co ja mam się chować? Bo przecież depresja, choroba podstępna, groźna, odbierająca nieraz chęć do życia, jest do uleczenia.

Justyna Kowalczyk, nasza multimedalistka, w wywiadzie prasowym przyznała się, że cierpi na depresję:

„W Finlandii podszedł do mnie Rosjanin i powiedział, że moje wyznanie uratowało mu życie. Jeśli ja – taka silna, posąg wręcz, niezniszczalna – też borykam się z takimi problemami, to on też może walczyć i wyjść na prostą. Doskonale znam te mechanizmy. Gdy byłam chora, starałam się patrzeć na bardzo mocne osobowości. Szukałam wzorów. Poza tym, publiczne wyznanie mnie uczłowieczyło. Ludzie dostrzegli we mnie człowieka, a nie maszynę do zdobywania medali.”.

Ralph Kamiński skończył akademię muzyczną. Jest znanym wokalistą i zachorował na depresję chwilę po premierze pierwszej płyty:

„To była cena za walkę o to, by funkcjonować na scenie, wydać płytę. Depresja to żaden wstyd. Ja się nie wstydzę. Może dzięki mojej piosence ktoś, kto jej doświadczył albo doświadcza, poczuje się mniej sam. I że wszystko będzie dobrze, chociaż wiem, jak idiotycznie i banalnie to brzmi. Tylko, że to prawda. Wszystko będzie dobrze.”.

Czuję podobnie, dlatego o tym głośno mówię.