Czy zwrócenie się o profesjonalną pomoc do psychoterapeuty lub psychiatry jest oznaką słabości, czy siły? Czy to, że nie radzisz sobie z jakimś konkretnym problemem, konfliktem, albo „zwykłym” nadmiarem codziennego stres, jest przyznaniem się do porażki? Czy – jak od dłuższego czasu nie widzisz wyjścia z sytuacji – to faktycznie nie ma z niej wyjścia?
Gdy jesteś w kryzysie, czasem długotrwałym, szala odpowiedzi na powyższe wątpliwości często przechyla się w tę negatywną stronę. Kiedy poznajemy bliżej kogoś, jego trudną sytuację oraz sposób myślenia o sobie samym (o świecie, o swojej przyszłości), to przestaje dziwić, że przeważa negatywny, zagrażający obraz otaczającego świata i że ta osoba nie widzi od razu możliwości poradzenia sobie z trudnościami. Tym większej odwagi i determinacji wymaga podzielenie się tym, z czym nie można sobie samemu poradzić. Ten negatywny obraz – choć jest zrozumiały – nie jest jedynym możliwym spojrzeniem. W rozmowie z psychologiem-psychoterapeutą można przyjrzeć się swojemu sposobowi myślenia, zauważyć tendencje poznawcze, rozpoznać jak działają one w życiu.
Pułapki w myśleniu
Do najpowszechniejszych należy czarno – białe myślenie, prowadzące na przykład do wniosku, że „albo jestem najlepszy – albo jestem nikim”. Kolejnym jest dostrzeganie głównie negatywów, a pomijanie lepszych stron sytuacji. Częste jest przeskakiwanie do konkluzji, na przykład „jeżeli znowu mi się to nie uda, to jestem do niczego”, „jeżeli ona się spóźniła, to jestem dla niej nieważny”. Taki wniosek – niekoniecznie słuszny – może prowadzić do kolejnych komplikacji, na przykład w relacjach z bliskimi osobami czy współpracownikami. Często w chwilach bezsilności posługujemy się nadmierną generalizacją: „nic”(np. nic w życiu nie uda mi się osiągnąć), „zawsze” (np. zawsze się za późno zabieram za pracę), „nigdy”( np. nigdy nie uda mi się wyjść z tych trudności), „każdy” (np. każdy lepiej sobie z tym radzi niż ja), „wszyscy”(np. wszyscy już mają rodziny, dzieci, a ja nigdy nie ułożę sobie życia).
Takich tendencji poznawczych, i innych pułapek w myśleniu jest znacznie więcej i dotyczą każdego człowieka – niezależnie od jego inteligencji, wykształcenia czy majątku. Jeśli są tak powszechne, to można sobie zadać pytanie, po co w ogóle się nimi zajmować? Otóż zauważenie i rozpoznanie ich pozwala zobaczyć, jak one „pracują” w twoim życiu: w podejmowaniu decyzji, w ocenie swoich możliwości poradzenia sobie z trudnościami, w relacjach z osobami ważnymi dla ciebie.
Odwaga – współczucie – akceptacja
Warto dopuścić taką możliwość, że nie musisz być doskonały, że masz prawo się mylić, i że możesz być w błędzie – choćby w takim myśleniu, że wybranie się do psychiatry, czy na terapię jest oznaką słabości i niezdolności poradzenia sobie z trudnościami. Można przecież spojrzeć na to inaczej. Jak? Na przykład w ten sposób, że okazujesz odwagę zmierzenia się z problemami, które dotąd były w grupie tematów unikanych. Mylenie si jest rzeczą ogólnoludzką. Jeżeli spojrzymy na ten rodzaj niedoskonałości jako na coś zwykłego, a nie uwłaczającego i przynoszącego wstyd, to jesteśmy bliżej tej rozumiejącej i współczującej, a nie krytycznej, części siebie. To jest miejsce, z którego łatwej ruszyć, by pokonać kryzys i problem.
Współczucie, a nie krytyka błędów i oczekiwanie wyniku? Faktycznie, może to być zaskakujące i na pierwszy rzut oka nie wróży sukcesu. Ale gdy dobrze zastanowić się, która z tych postaw jest bardziej skuteczna w przezwyciężaniu trudności, łatwo zobaczyć różnicę. Współczucie – kierowane do siebie samego – każe zatrzymać się na chwilę i zaakceptować to, że mam trudności i mogę popełnić błąd, tak jak każdy inny człowiek. Pozwala spojrzeć na siebie jak na przyjaciela – ze zrozumieniem – co nie oznacza użalania się, oczekiwania litości, ale właśnie akceptowanie siebie takiego, jakim jestem. Zdolnego zarówno do osiągnięć jak i niepowodzeń. A kiedy akceptuję siebie – łatwiej mi stanąć przed wyzwaniem, bez presji odniesienia sukcesu i uniknięcia porażki.
Spojrzenie wymagające i krytyczne często jest uważane za cenne – w nadziei, że skuteczniej zmotywuje do działania. Jednak w rzeczywistości, o wiele bardziej niż motywuje, to prowokuje do samooskarżeń typu: „Znowu się nie starasz”, „Gdybyś wcześniej zaczął, już byłoby to zrobione…”, „Popatrz, jak inni…”, „Nic dziwnego, że nic ci nie wychodzi, bo nie można na tobie polegać”. Czy takie słowa motywują? Bardziej podcinają skrzydła i zwiększają presję. Nietrudno sobie wyobrazić, że efekt takiego „motywowania” jest często odwrotny od oczekiwanego.
Nadzieja
Jak osiągnąć zmianę bez wywierania presji? Jest to możliwe, ale wymaga cierpliwego patrzenia na siebie z perspektywy przyjaciela, który potrafi zrozumieć, współczuć i przede wszystkim, który widzi, że podobne trudności spotykają również innych ludzi. Przyjaciel jest cierpliwy, nie oskarża, nie ocenia. Akceptuje. Kiedy patrzysz na siebie samego z perspektywy rozumiejącego przyjaciela, zaczynasz wierzyć, że możesz zrobić choć jeden krok w stronę poradzenia sobie z trudnością. I ten krok jest przez ciebie samego doceniony, jako coś wartościowego, a nie skrytykowany jako niewystarczający. Łatwiej wtedy zrobić kolejny krok!
Potrzebna jest także świadomość, że do poradzenia sobie z czymś, trzeba poznać swoje mocne strony. Najpierw trzeba je zauważyć, co nie zawsze jest rzeczą łatwą, kiedy piętrzą się trudności. Potem zobaczyć, jak te zasoby można wykorzystać do poradzenia sobie z problemem. Mocne strony uświadamiają nam siłę, która pozwoli na przezwyciężenie bezradności wobec sytuacji, której do tej pory nie udawało się przezwyciężyć. A jeżeli czuję , że „nie ma we mnie nic wartościowego?”. To także jest pułapka myślenia, która odbiera nadzieję i siłę, zwiększa poczucie bezsilności. Warto nauczyć się ją zauważać i omijać.
W terapii możesz nauczyć się dostrzegać mechanizmy powstawania i utrzymywania się trudności, rozpoznać swoje przekonania, których działanie negatywnie wpływa na twoje relacje z innymi – i ogólnie – na jakość życia. Możesz zauważyć, że nie musisz działać według dotychczasowego schematu, że możesz mieć wybór. Warto dać sobie na to szansę.