O leczeniu depresji

Psychoterapia

Obecnie najpopularniejszą metodą leczenia depresji jest połączenie farmakoterapii i psychoterapii. Kennedy, Lam, Nutt i Thase (2010) wskazują na trzy rodzaje terapii, skuteczne w przypadku chorych na depresję: poznawczą, behawioralną i interpersonalną. Bardzo często pierwsze dwie metody są łączone i znane jako terapia poznawczo-behawioralna, która trwa zazwyczaj dwanaście tygodni (w bardziej złożonych przypadkach terapeuta może ją wydłużyć).

Terapia poznawcza koncentruje się na zmianie dysfunkcjonalnego myślenia. Sytuacje stresowe wyzwalają schematyczne myślenie i automatyczne zachowania na podstawie wzorów zakodowanych od dziecka. Osoby cierpiące na depresję zwykle boją się, że nie są kochane, że zostaną zranione i nie mogą zaufać najbliższym. Ponadto mają obniżone poczucie własnej wartości. Nad tymi obszarami pracują terapeuci poznawczy, by zmienić negatywne schematy myślenia i postrzegania siebie. Podczas tej terapii liczy się „tu i teraz”, a nie rozkładanie na czynniki pierwsze doświadczeń z dzieciństwa.

Terapia behawioralna, jak wskazuje nazwa, koncentruje się na zachowaniu pacjenta i przeprowadzeniu jego zmiany. Osoby cierpiące na depresję płaczą, cierpią na bezsenność i ataki lęku. Pacjenci na początku terapii uczą się monitorować swój nastrój i aktywność. Zapisują, co zrobili danego dnia i jakie uczucia towarzyszyły im podczas wykonywania tych czynności. Do popularnych technik terapeutycznych należy relaksacja, wyrównywanie oddechu poprzez oddychanie przeponowe, a także zatrzymywanie negatywnych myśli podczas ataku lęku czy bezsenności. W nurcie behawioralnym popularna jest również technika ekspozycji. Polega na rozmowie z terapeutą o wybranym bolesnym problemie, któremu towarzyszą ogromne emocje. Po pierwszych takich spotkaniach, co naturalne, można czuć się gorzej, bo wraca się do bolesnych wspomnień. Jednak z czasem te wspomnienia przestaną sprawiać ból, a emocje bledną, stają się mniej wyraziste.

Terapia interpersonalna koncentruje się na problemach interpersonalnych pacjenta, czyli trudnościach w komunikacji z rodziną, bliskimi, znajomymi, pracodawcą itp. Jest formą „terapii mówionej”. Terapeuta skupia się na zagadnieniach ważnych dla chorych na depresję, takich jak: żałoba, zmiana ról, kwestionowanie roli, deficyty interpersonalne (samotność i izolacja społeczna). Podczas rozmowy pacjent musi odpowiedzieć sobie na pytanie, dlaczego jest sam, dlaczego znajomi odsunęli się od niego, dlaczego nie chce być matką swojego dziecka itp. Do strategii terapeutycznych należy między innymi „burza mózgów”, czyli wspólne z terapeutą zastanawianie się nad nowymi metodami rozwiązywania konfliktów interpersonalnych.

Często się zdarza, że na pierwszym spotkaniu z terapeutą osoba cierpiąca na depresję jest proszona o wypełnienie testu Becka, który pomaga określić aktualny nastrój chorego i ryzyko popełnienia samobójstwa. Skala depresji Becka składa się z dwudziestu jeden pytań, a na każde z nich są możliwe cztery odpowiedzi. Każda kolejna odpowiedź wskazuje na zwiększoną intensywność objawów chorobowych. W związku z tym punktacja rośnie od zera do trzech. Pacjent musi rozwiązać test samodzielnie w ciągu około dziecięciu minut. Poziom depresji oblicza się po zsumowaniu punktów. Jedną z możliwych interpretacji tego testu jest: 0–9 punktów – brak depresji; 10–19 punktów – łagodna depresja; 20–25 punktów – umiarkowana depresja; powyżej 26 punktów – ciężka depresja.

Pierwsze pytanie dotyczy aktualnego nastroju. Możliwe odpowiedzi to: „Nie jestem smutny ani przygnębiony”; „Odczuwam często smutek, przygnębienie”; „Przeżywam stale smutek, przygnębienie i nie mogę się uwolnić od tych przeżyć”; „Jestem stale tak smutny i nieszczęśliwy, że jest to nie do wytrzymania”. Ten przykład pokazuje, jaki był zamysł autora tego testu. Pierwsza odpowiedź nie ma nic wspólnego z depresją, a kolejne mogą na nią wskazywać ze względu na wysoki poziom przygnębienia i odczuwanego smutku, co jest charakterystyczne dla tej choroby. Ostatnia odpowiedź jest najwyżej punktowana, ponieważ wiąże się z tak wysokim poziomem smutku, że jest on „nie do wytrzymania” dla osoby cierpiącej na depresję.

Według tego schematu ułożone są kolejne pytania. Dotyczą takich aspektów wskazujących na depresję jak: widzenie przyszłości w czarnych kolorach, nadmierne obwinianie siebie (na przykład „Wszystko robię źle”), wyrzuty sumienia (często bezpodstawne), przekonanie o tym, że zasługuje się na karę, brak odczuwania radości (na przykład „Nie potrafię przeżywać zadowolenia i przyjemności i wszystko mnie nuży”), trudności z podejmowaniem decyzji, wykonywaniem pracy i męczenie się podczas czynności, które wcześniej nie sprawiały problemu. Niezwykle ważne jest również pytanie o nasilenie myśli samobójczych oraz ewentualne podejmowane próby.

Należy zaznaczyć, że sama skala depresji Becka nie jest diagnozą, a jedynie sugestią dla terapeuty lub psychiatry, odnoszącą się do aktualnego nastroju chorego.

Leki antydepresyjne

Polacy coraz częściej sięgają po antydepresanty, ponieważ coraz więcej osób zmaga się z depresją. Z danych firmy IMS Health Poland Ltd. wynika, że w 2015 roku kupiliśmy ponad szesnaście milionów opakowań leków antydepresyjnych o wartości prawie 260 milionów złotych. W porównaniu z 2008 r. sprzedaż liczby opakowań antydepresantów wzrosła o 35%.

Przyjęło się uważać, że depresję powoduje chemiczna nierównowaga w mózgu, choć nadal nie ma jednoznacznych badań naukowych, które by wyjaśniły powody występowania tej choroby. W latach pięćdziesiątych ubiegłego wieku na rynek trafiły pierwsze leki antydepresyjne, których dziś jest coraz więcej. Istnieją trzy grupy antydepresantów: inhibitory enzymów, inhibitory wychwytu zwrotnego i leki działające bezpośrednio na receptory. Odkrycie pierwszych dwóch grup nastąpiło po wnikliwej obserwacji pacjentów, którzy otrzymywali te leki z powodu innych chorób, takich jak gruźlica czy schizofrenia. Pierwszy lek z trzeciej grupy antydepresantów został odkryty podczas badań na zwierzętach, które otrzymywały lek o innym farmakologicznie mechanizmie działania, ale o zbliżonych właściwościach behawioralnych (Kennedy, Lam, Nutt, Thase, 2010). Ta klasa leków w ostatnich latach znacznie się rozwinęła dzięki odkryciom naukowym związanym z identyfikacją najważniejszych receptorów docelowych dla antydepresantów. Czy zatem leki antydepresyjne są skuteczne? To trudne pytanie. Lekarze zakładają, że są skuteczne w przypadku 70 procent pacjentów. Koncerny farmaceutyczne sugerują, że z powodzeniem można nimi leczyć ponad 80 procent cierpiących na depresję. Rzeczywistość wydaje się jednak nie być aż tak optymistyczna.

Leki antydepresyjne nie uzależniają i są coraz bardziej bezpieczne. Do rzadkich skutków ubocznych należą: nudności, zaburzenia funkcji seksualnych, dolegliwości żołądkowo-jelitowe, suchość w jamie ustnej, zatrzymanie moczu, drżenie mięśni, dolegliwości ze strony układu sercowo-naczyniowego, ortostatyczne spadki ciśnienia tętniczego, zawroty głowy, nieostre widzenie, zaparcia, tachykardia zatokowa, zaburzenia pamięci, nadmierna senność, przyrost masy ciała, pobudzenie psychoruchowe, psychoza itd. (Bolden-Watson, Richelson, 1993, za: Kennedy, Lam, Nutt, Thase, 2010). Brzmi to groźnie, ale na szczęście powyższe skutki uboczne zdarzają się rzadko.

O działaniu każdego leku najlepiej zapytać specjalistę. Można dodatkowo bezpłatnie przeczytać o nim w internecie, na przykład korzystając z wiarygodnej strony medycyny praktycznej: www.mp.pl/empendium/leki/

Elektrowstrząsy

Kiedy chorym nie pomagają leki, ani terapia mają jeszcze możliwość leczenia  elektrowstrząsami   (najczęściej w przypadku ciężkiej depresji). Ich skuteczność waha się w przedziale 70-90%. Badania pokazują, że są najskuteczniejszym biologicznym sposobem leczenia depresji – szczególnie wśród kobiet w ciąży i seniorów. Zabieg ten pobudza działanie dopaminy, noradrenaliny i serotoniny, czyli neuroprzekaźników kojarzonych z depresją. W Polsce – w przeciwieństwie do Stanów Zjednoczonych, czy krajów skandynawskich – nadal rzadko sięga się po tę metodę leczenia depresji.

Słowo „elektrowstrząsy” powoduje, że wielu osobom przechodzi dreszcz po plecach. Dużą szkodę tej skutecznej metodzie wyrządził film Lot nad kukułczym gniazdem. Świetna rola Jacka Nicholsona jest wysoko ceniona przez widzów. Za sympatią do aktora i poruszeniem jego filmowym losem idzie paniczny lęk przed elektrowstrząsami. Kiedyś elektrowstrząsy mogły budzić strach, bo wykonywano je bez znieczulenia i bez zwiotczenia mięśni. Dziś oba te elementy są już standardem.

Naukowcy Kennedy, Lam, Nutt i Thase twierdzą, że elektrowstrząsy są bezpieczne. Lekarze stosują je z powodzeniem nawet u kobiet w ciąży. Ryzyko śmierci w wyniku tego zabiegu jest zbliżone do ryzyka, jakie wiąże się ze znieczuleniem ogólnym. Wynosi ono 0,2 na sto tysięcy terapii. Ponadto terapia elektrowstrząsowa jest całkowicie bezbolesna. Odbywa się ze znieczuleniem ogólnym i po podaniu leków zwiotczających mięśnie. Pacjent jest usypiany na ok. 10 minut. W przypadku głębokiej depresji zabieg wykonuje się dwa – trzy razy w tygodniu, w sumie od sześciu do dwudziestu powtórzeń.

W książce Depresja. Leczyć skutecznie Kennedy, Lam, Nutt i Thase powołują się na badania, z których wynika, że elektrowstrząsy lepiej działają na osoby w starszym wieku niż w średnim. Dzięki leczeniu za pomocą dwustronnych elektrowstrząsów 80 procent pacjentów z ciężką depresją poczuło trwałą poprawę stanu zdrowia, a odsetek remisji wynosi 75 procent.

Oczywiście po elektrowstrząsach mogą pojawić się działania niepożądane takie jak: zaburzenia pamięci, urazy mięśniowo-szkieletowe, stomatologiczne, powierzchniowe poparzenia skóry, nudności, bóle mięśni i głowy. Zwykle większość z tych objawów mija maksymalnie po dwudziestu czterech godzinach od zabiegu. Bezwzględnym przeciwwskazaniem do leczenia elektrowstrząsami jest podwyższone ciśnienie śródczaszkowe.